Mentee

Katarzyna Zachariasz

Właścicielka i redaktor naczelna Finansuj.biz

Jestem w licznej grupie Polek, które przeszły na samozatrudnienie niejako zmuszone przez okoliczności zewnętrzne. Jednocześnie jestem w znacznie mniejszej grupie tych kobiet, które postanowiły potraktować tę sytuację jako szansę i rozwinąć prawdziwą firmę. Obecnie jestem na etapie ruszania z nowym serwisem internetowym dla przedsiębiorców. Pomysł podsunął rynek. Po kilku latach pracy w zawodzie dziennikarza pisania m.in. o problemach firm zobaczyłam, że przedsiębiorcy gubią się w natłoku informacji – te potrzebne nie docierają do nich, a zamiast tego dostają nieistotne ciekawostki. Chcę to zmienić i pomóc przedsiębiorcom odnaleźć w gąszczu danych te, które są wartościowe i potrzebne im do rozwoju ich firm. Postawiłam sobie bardzo ambitne zadanie. W czasach media coraz częściej przypominają zakamuflowane agencje reklamowe chcę, żeby mój serwis był miejscem, które stawia na dobre, porządne dziennikarstwo.
Zadanie trudne, ale ja lubię nowe wyzwania.
W moim odczuciu  programy mentoringowe, takie jak VVPL powinny opierać się na dwóch filarach. Pierwszy filar  to oferowanie kobietom potrzebnego wsparcia. Dla każdej z nas będącej w określonym miejscu kariery zawodowej to oznacza coś innego. Dla jednej będzie to głównie wiedza i kontakty . Dla drugiej najważniejsze będzie wsparcia psychicznego. Drugi filar to „dawanie kopa” do działania. Przykład innej kobiety najlepiej udowodni drugiej kobiecie, że można osiągnąć swoje cele zawodowe i prywatne, a jednocześnie przy tym wszystkim nie przestać być kobietą.
Jestem na etapie przejścia pomiędzy byciem samozatrudnioną a przedsiębiorczynią. Liczę, że udział w programie mentoringowym pozwoli mi uniknąć niektórych błędów przy rozwijaniu firmy i mocno przyspieszy ten proces. Liczę również na inspirujący przykład innych kobiet przedsiębiorczyń.
Moje motto? Przesłanie dla innych kobiet nie mam. Za to chętnie podzielę się drobnym trikiem, który dodaje mi odwagi do działania.  Ile razy mam wątpliwości czy podjąć nowe wyzwanie, boję się, czy dam radę z nieznanym zadaniem,   przypominam sobie te słowa mojej współlokatorki z jeszcze z czasów studenckich: „lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż do końca życia pluć sobie w brodę, że się nawet nie spróbowało.”  To działa.